Społeczności lokalne wskrzeszają lokalne usługi metodą "na spółdzielnię"
Tekst "Cooperatives can rescue their local amenities the Co-operative way" Aimee Meade ukazał się na stronie co-operatives and mutuals hub prowadzonej przez the Guardian 9 lipca 2013r.
|
Przedsiębiorstwo społeczne Die Weltkuche, Berlin fot. Anna Szadkowska-Ciężka |
O zaletach metody "na spółdzielnię" mówią angielskie ekspertki i eksperci związani z przedsiębiorczością społeczną. Na ile te spostrzeżenia można przenieść na grunt polski?
Spółdzielnie mogą ocalić ważne na mapie społeczności lokalne punkty i usługi: ta metoda działała w
przeszłości, działa też teraz. W przeciwieństwie do przedsięwzięć nie
zarządzanych przez lokalne społeczności, biznesy społeczne są wyjątkowo
elastyczne i nastawione na przetrwanie.
Spółdzielnie mogą
funkcjonować tam, gdzie nie dają rady inni: sklepy prowadzone przez społeczności lokalne czy
spółdzielcze puby działają tam, gdzie inne formy ich prowadzenia zawiodły. Spółdzielnie
wchodzą również w te obszary, którymi nie jest zainteresowany ani biznes, ani
państwo.
W społecznościach
wiejskich często jest to jedyny sposób zapewnienia dostępu do usług: ta
prawda do tej pory nie dotyczyła społeczności miejskich, lecz niestety to również się
zmienia.
W wielu
społecznościach znalezienie grupy osób, której zależy na ocaleniu ważnej z ich
punktu widzenia usługi lub działalności, wcale nie jest trudne: wyzwaniem
jest raczej dotarcie do wszystkich członków społeczności lokalnej, a nie tylko
tych, którzy wykazują się aktywnością zawsze. Promujemy i polecamy szeroko
zakrojoną, współwłasność społeczną.
To społeczność musi
zdecydować, czy uratować samą usługę, czy miejsce, w którym jest świadczona: 60%
sklepów, które zostały ocalone przez lokalne społeczności, zostają
przeniesione w inne miejsce. W przypadku sklepów, ludziom ewidentnie bardziej zależy na utrzymaniu ciągłości świadczenia usługi, niż samego miejsca. Z lokalnymi
pubami sytuacja wygląda nieco inaczej: ocalenie miejsca wydaje się być silniejszą
motywacją, dlatego przekonanie społeczności do poszukiwania innych alternatyw jest
trudniejszym zadaniem.
Spółdzielnie są
świetnym rozwiązaniem, ponieważ to działa: ten model był już powielany
wielokrotnie. Budują one prawdziwą społecznościową współwłasność, gdzie
miejsce/usługa nie należy do mającego dobre intencje, ale działającego na
własną korzyść, podmiotu, ale na ogół do kilkuset członków i członkiń lokalnej
społeczności.
Istnieje potrzeba doradztwa
i wsparcia technicznego dla grup, które chcą przejąć działalność, tak by
zadbać o jakość przedsięwzięcia, ale również upewnić się, że ma ono szansę
powodzenia i nie stanie się z czasem kulą u nogi.
Łatwiej założyć
spółdzielnię w społeczności wiejskiej, niż miejskiej: w społeczności wiejskiej
łatwiej bowiem ustalić lokalne zasoby i potrzeby. Jeśli to ostatni pub czy
sklep w miejscowości, jasne jest, że społeczności zależy na jego utrzymaniu,
ale jeśli jest to jeden z siedmiu pubów przy głównej ulicy albo sklep jest kilka
przecznic od supermarketu, wiele osób będzie wybierać inną alternatywę.
Jeśli nie uda się
zgromadzić ludzi wokół idei, nie uda się jej wcielić w życie. Jeśli sprawa
jest ważna dla społeczności lokalnej, znajdą się chętni, by włączyć się w
działanie. Jeśli nie, to znaczy, że nie było to naprawdę ważne. W większości
przypadków powstaje mała, silnie zaangażowana grupa osób, która moderuje
proces, jednak w miarę szybko powinno Ci się udać pozyskać szerszą grupę
zwolenników. Nieważne, w jaki sposób: spotkania publiczne, Facebook, lista
mailingowa, wspólne sprzątanie terenu. Istotne jest to, że to się dzieje i że
społeczność lokalna dowiaduje się o planach uratowania lub ponownego otwarcia
sklepu czy pubu.
Kluczowe jest
zrekrutowanie odpowiednich pracowników. Jeśli założenie jest takie, że
spółdzielnia będzie zarabiać, potrzebujesz ludzi przedsiębiorczych,
innowacyjnych, gotowych i chętnych do ciężkiej pracy, by biznes wypalił. Prawdopodobnie
nie będą to osoby, które zarządzają lokalnymi domami kultury, bo przywykli do
finansowania zewnętrznego i grantów na wydarzenia kulturalne.
Jeśli nie da się
odnowić świadczonych lokalnie usług, nie może być mowy o innowacji: jeśli
biznes się zamyka, ale nie da się nic więcej zrobić albo/oraz poprawić, w jaki
sposób mogłaby działać spółdzielnia? Na szczęście społeczności lokalne potrafią
być niesamowicie innowacyjne i zaradne.
Dave Boyle, konsultant przedsiębiorstw społecznych,
Principle Six
Spółdzielnie są w
stanie zapewnić zdolność przetrwania przedsiębiorstwa, niemożliwy do
osiągnięcia w warunkach tradycyjnego biznesu czy usług świadczonych przez
sektor publiczny: działalność nie musi przynosić super dochodu, grunt żeby
była w stanie przetrwać.
Przy zakładaniu spółdzielni,
trzeba wziąć pod uwagę trzy czynniki: realny i gwarantujący przetrwanie
biznesplan, przemyślenie kwestii finansowania, ludzi oraz tego, czy
działalność, którą planujecie, jest rzeczywiście potrzebna. Zbyt wiele osób
koncentruje się na samym zakładaniu, pomijając poprzednie kroki.
Tradycyjne metody
sprawdzają się najlepiej, gdy chcemy pozyskać wsparcie społeczności lokalnej: spotkania
(w godzinach, w których ludzie mogą się na nich zjawić), ulotki, stoiska (pod
warunkiem, że nie będą przeszkadzać) i rozmawianie z ludźmi, którzy korzystają
z danej usługi. Dobrze się przygotuj, tak byś miał/a im coś do powiedzenia. I wreszcie:
wierz w to, co chcesz robić – w ten sposób na ogół łatwiej ludzi zapalić do
twojego pomysłu.
Spółdzielnie nie mogą
bać się zmiany planów. By wystartować, trzeba czasu, często zmian (i nowych
możliwości). Tak długo, jak służą one realizacji głównego celu przedsięwzięcia,
zmiany w mojej opinii mogą być bardzo konstruktywne i są dla społeczności okazją
do dostrzeżenia wysiłku wkładanego w proces.
Tłumaczenie: Anna Szadkowska-Ciężka